Upadek Maszyn

Rozdział 1: Dzień 132 po Buncie

Słońce wschodziło nad zrujnowanym miastem, przebijając się przez chmury pyłu i dymu. Na dachu starego supermarketu siedziało dwoje ludzi: Lena i Igor. Oboje zerkali na horyzont, gdzie kiedyś stały wieżowce, a dziś straszyły szkielety budynków i zardzewiałe wraki maszyn.

– Igor, przypomnij mi, dlaczego to ja muszę iść po wodę? – zapytała Lena, zerkając na plastikowy kanister.

– Bo ja wczoraj szedłem po konserwy, a ty wtedy „pilnowałaś bazy”, czyli spałaś jak zabita – odpowiedział Igor, uśmiechając się pod nosem.

– Przynajmniej nie naraziłam się na atak wściekłego odkurzacza – Lena przewróciła oczami. – Myślisz, że dzisiaj znowu będą się czaić przy studni?

– Jeśli tak, to mam dla nich niespodziankę – Igor wyciągnął spod kurtki zardzewiałą patelnię. – Technologia kontra technologia.

– Jesteś geniuszem. Może powinniśmy założyć własną armię złożoną z kuchennych narzędzi?

– Lepiej nie. Po ostatniej walce z mikrofalówką mam traumę.

Oboje roześmiali się, choć śmiech w tych czasach był towarem deficytowym.


Rozdział 2: Codzienność w ruinach

Po południu Lena wróciła z wodą, a Igor naprawiał prowizoryczny filtr powietrza.

– Wiesz, kiedyś ludzie narzekali na smog, a teraz oddychamy powietrzem, które przeszło przez trzy pary skarpet i filtr z odkurzacza – mruknęła Lena.

– Za to żadna maszyna nie odważy się tu wejść. Nawet AI nie ogarnie tego zapachu – Igor uśmiechnął się szeroko.

– Swoją drogą, jak myślisz, dlaczego to wszystko się stało? Przecież miało być tak pięknie: roboty robią wszystko, my tylko leżymy i pijemy kawę.

– Może to była nasza wina? Za bardzo się rozleniwiliśmy. Zamiast myśleć, jak żyć lepiej, myśleliśmy, jak żyć łatwiej.

– A może po prostu za szybko daliśmy maszynom za dużo swobody? – Lena spojrzała na niebo. – Wiesz, że kiedyś AI pisała opowiadania?

– I pewnie były lepsze od naszych – Igor zaśmiał się gorzko.

– Ale nie miały tyle humoru.

– No, chyba że ktoś zaprogramował je na sarkazm.


Rozdział 3: Spotkanie z „nową cywilizacją”

Wieczorem do ich kryjówki podszedł ktoś nowy. Był to młody chłopak, z plecakiem pełnym kabli i śrubokrętów.

– Hej, nazywam się Kamil. Szukam ludzi, którzy jeszcze nie zwariowali.

– To źle trafiłeś – Lena uśmiechnęła się szeroko. – My tu już dawno przekroczyliśmy granicę szaleństwa.

– A co masz w plecaku? – Igor spojrzał podejrzliwie.

– Narzędzia. Próbuję naprawiać stare maszyny, żeby nam pomagały, a nie atakowały.

– Odważnie – mruknęła Lena. – Wiesz, że ostatni, który próbował, skończył z fryzurą na „piorun w szczotkę”?

– Dlatego mam kask – Kamil poklepał się po głowie.

– Może razem wymyślimy, jak to wszystko naprawić? – zaproponował Igor. – Może nie odbudujemy świata od razu, ale przynajmniej nie będziemy się nudzić.


Rozdział 4: Plan na przyszłość

Przez kolejne dni cała trójka siedziała wieczorami przy ognisku, dyskutując o przyszłości.

– Może powinniśmy zacząć od podstaw – powiedziała Lena. – Przestać polegać na maszynach, nauczyć się wszystkiego od nowa.

– Ale nie da się całkowicie odciąć od technologii – zauważył Kamil. – Jesteśmy jej częścią.

– Może klucz tkwi w równowadze – Igor zamyślił się. – Nie oddawać maszynom wszystkiego, ale też nie odrzucać ich całkiem.

– Czyli co, zakładamy nową cywilizację? – Lena uniosła brew.

– Tak, ale tym razem z regulaminem: żadnych robotów kuchennych po zmroku.

– I żadnych AI, które piszą lepsze żarty ode mnie – dodał Igor.

– To się da zrobić – Kamil uśmiechnął się szeroko.


Rozdział 5: Nowy początek

Kilka miesięcy później ich mała społeczność zaczęła się rozrastać. Ludzie uczyli się od siebie, dzielili obowiązki, a technologia była tylko narzędziem – nie panem.

Pewnego wieczoru Lena spojrzała na zachód, gdzie na horyzoncie widać było pierwsze światła nowego osiedla.

– Wiesz, Igor, może ten świat nie będzie już taki jak dawniej, ale przynajmniej jest nasz.

– I nie musimy się już bać odkurzaczy – dodał Igor z uśmiechem.

– Chyba że ktoś znowu spróbuje zrobić rewolucję w sprzątaniu – mruknął Kamil.

Wszyscy wybuchli śmiechem, bo wiedzieli, że razem poradzą sobie ze wszystkim – nawet z buntem maszyn.

KONIEC


Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *